Przed nami kolejny weekend i kolejne z nim związane emocje sportowe. Na boisko wybiegną wszystkie nasze drużyny zgłoszone do rozgrywek ligowych. Wypada jednak krótko powiedzieć o tym co wydarzyło się w ubiegłym tygodniu. A było dobrze, choć mogło być jeszcze lepiej. Ale po kolei.
Sobotę mieliśmy wolną, gdyż odpoczywała drużyna trenera Kamila Ochojskiego. W niedzielę natomiast, punktualnie o godz. 14, na środek boiska w Kostuchnie, chłopców z rocznika 2004/05 wyprowadził Wiktor Zaremba, który w tym dniu pełnił obowiązki kapitana. Naszym przeciwnikiem była drużyna Slavii Ruda Śląska. Pierwszy mecz tych drużyn zakończył się naszą porażką 0:3. Na szczęście nasi chłopcy wzięli rewanż za tamto niepowodzenie i wykorzystując swoją dobrą dyspozycję pokonali drużynę z Rudy Śląskiej 3:2. Lepsza w naszym wykonaniu była pierwsza połowa czego dowodem były dwie strzelone bramki. W drugiej połowie kontrolowaliśmy sytuację na boisku, a w ostatnich 10 minutach zdobyliśmy bramkę. Różnica trzech bramek uśpiła chyba naszą drużynę, a przeciwnik wcale nie zamierzał się poddawać i do końca walczył o korzystny rezultat. W samej końcówce sami zafundowaliśmy sobie horror tracąc niepotrzebnie dwie bramki. Na szczęście w odpowiednim momencie sędzia zakończył mecz, a my mogliśmy zaksięgować na naszym koncie 3 kolejne punkty i odtańczyć na środku boiska zwycięski taniec. Brawa dla chłopców, brawa dla trenera Loski. Wielkie dzięki wszystkim rodzicom, którzy w to zimne niedzielne popołudnie byli z chłopcami i z trybun zagrzewali ich do walki.
Z dużymi nadziejami jechaliśmy z rocznikiem 2006/07 na mecz do Brynowa, gdzie czekała na nas drużyna Rozwoju Katowice, przeciwnik z którym większość rywali przegrywa już w szatni. Nasi chłopcy wiedzieli jednak, że są w stanie osiągnąć dobry wynik, tym bardziej, że w pierwszym meczu tych drużyn przegraliśmy bardzo pechowo 6:8, prowadząc już 4:1, a w dalszej części meczu 6:4. I tym razem padło dużo bramek. W pierwszej połowie przeciwnik miał niewiele do powiedzenia. Nasi chłopcy zagrali odważnie, nie bali się grać na jeden kontakt, zagrali bardzo uważnie również w obronie. Dzięki temu na przerwę schodziliśmy prowadząc 5:1. Szkoda, że po przerwie na boisko wyszła jakby inna drużyna. Chłopcy zbyt wcześnie uwierzyli, że jest już po meczu. Efektem tej niemocy były kolejne tracone przez nas gole. Nie pomagały wskazówki trenera Krasińskiego i wsparcie rodziców. W pewnym momencie przegrywaliśmy nawet 5:6. W samej końcówce meczu, chyba cudem uratowaliśmy jeden punkt. Z przebiegu gry remis wydaje się być wynikiem sprawiedliwym, choć wszyscy obserwatorzy tego meczu podkreślali, że gdyby nasi chłopcy w drugiej połowie utrzymali dyspozycję z pierwszych 30 minut, nasze zwycięstwo byłoby pewne. Za emocje należy chłopcom podziękować. Jestem pewien, że w przyszłości ich gra będzie coraz lepsza, a każdy nasz przeciwnik z obawą będzie oczekiwał na mecz z naszą drużyną.
Od jutra rozpoczynamy mały maraton. Przed wszystkimi naszymi drużynami mecze, które można wygrać, gdyż przeciwnicy są w naszym zasięgu. Miejmy nadzieję, że w dobrych nastrojach będziemy witać czekający nas tydzień. Jako pierwsi zagrają chłopcy trenera Ochojskiego, a ich przeciwnikiem na boisku w Kostuchnie będzie jutro drużyna Uranii Ruda Śląska. Chłopcy trenera Loski w niedzielny poranek zmierzą się w meczu wjazdowym z GKS-em Katowice. Wyjazdowy mecz czeka również naszych najmłodszych chłopców, którzy w poniedziałek zagrają z Kamionką Mikołów.
Wszystkim drużynom życzymy powodzenia. Rodziców zapraszamy do wspierania swoich pociech z wysokości trybun.
Dominik