Z miesięcznym poślizgiem zabieram się w końcu do krótkiego podsumowania dwóch ostatnich meczów, jakie chłopcy z rocznika 2004/05 rozegrali w rozgrywkach ligowych.
15 listopada zagraliśmy zaległy mecz z Wyzwoleniem Chorzów, który wcześniej został odwołany z powodu trudnych warunków atmosferycznych. Na boisko, pod nieobecność naszego kapitana Bartka Bujakiewicza, naszą jedenastkę wyprowadził Matusz Gepfert, który założył opaskę kapitana. Zabrakło również innych chłopców, aczkolwiek trener Kamil mógł skorzystać z 14 zawodników, którzy stawili się na przedmeczowej zbiórce. Od początku mecz przebiegał pod dyktando drużyny z Chorzowa, którzy osiągnęli wyraźną przewagę. O grze naszych zawodników w tym meczu niewiele można powiedzieć dobrego. W pierwszej połowie nasz bramkarz Kuba Buczkowski pięciokrotnie wyciągał piłkę z siatki. Druga połowa była znacznie lepsza w naszym wykonaniu czego odzwierciedleniem była piękna bramka Mateusza Gepferta po strzale z dużej odległości. Również w obronie nasza gra wyglądała lepiej, pomimo tego że na boisko nie wyszedł filar naszej defensywy Mateusz Krawieczek, który uskarżał się na bóle brzucha. Mecz zakończył się naszą porażką 1:7. Wygrana Wyzwolenia jak najbardziej zasłużona.
Trzy dni później czekał nas ostatni mecz rundy, który rozegraliśmy na boisku w Kostuchnie. Naszym przeciwnikiem była drużyna GKS-u Katowice. Sytuacja w tabeli była nieco złożona. Nasze zwycięstwo nie gwarantowało nam jeszcze zajęcia 6 miejsca w tabeli i przeskoczenia Naprzodu Lipiny. Musieliśmy również liczyć na korzystny dla nas wynik w meczu pomiędzy MKS-em Siemianowice a Naprzodem Lipiny. W tym meczu kibicowaliśmy drużynie z Siemianowic Śląskich. Obydwa warunki na szczęście zostały spełnione. Nasi chłopcy dość przekonywująco rozprawili się z GKS-em, a Siemianowiczanka nie pozwoliła ugrać żadnego punktu Lipinom. Trzeba oddać naszym zawodnikom, że ich zwycięstwo było zasłużone, aczkolwiek na pierwszą bramkę, mimo przewagi, musieliśmy czekać do 32 minuty, kiedy wynik po składnej akcji otworzył Kuba Mrowiec. W drugiej połowie wynik podwyższył wracający po chorobie Bartek Bujakiewicz. Kiedy wydawało się, że zwycięstwo mamy w kieszeni, niespodziewanie straciliśmy bramkę. Drużyna gości złapała wiatr w żagle i dążyła do zdobycia wyrównującej bramki. W nasze szeregi wdarła się nerwowość, pod naszą bramką było gorąco. Bramka dla gości wisiała w powietrzu, aczkolwiek nasi chłopcy groźnie kontrowali. Ostatnia minuta tego meczu okazała się decydująca. Po stałym fragmencie gry, w polu karnym gości doszło do dużego zamieszania, w którym najprzytomniej zachował się Kacper Sękowski, który zdobył trzecią bramkę. Wówczas już wiedzieliśmy, że mecz musi zakończyć się naszym zwycięstwem. Za chwilę rozległ się gwizdek, który nie tylko zakończył mecz, ale i całą rundę jesienną.
Ostatecznie w tabeli zajęliśmy 6 miejsce, gdyż Siemianowiczanka ograła Naprzód Lipiny 5:4.
Dziękujemy chłopcom za postawę w tym meczu i w całym sezonie. Osiągnięte wyniki nie są złe, ale wierzymy, że runda wiosenna będzie lepsza. Tego życzymy chłopcom i trenerowi. Dziękuję również rodzicom, którzy tak licznie stawiali się na każdym meczu i tworzyli niepowtarzalną atmosferę.
...